producent serków twaróg - produkcja ZPM Dominik

Jakie siły witalne tkwią w mleku i jego przetworach

Ojciec Jan Grande-Majewski 
-był zakonnikiem zakonu bonifratrów we Wrocławiu. Zajmował się ziołolecznictwem według starej, tradycyjnej szkoły petersburskiej.
Przy niesieniu pomocy zielarskiej zwracał pacjentom uwagę na sposób  żywienia i pielęgnowania własnego organizmu.
W swoim życiu spotykał się z różnymi specjalistami w dziedzinie sztuki zdrowego żywienia i posiadł tajniki tej wiedzy podróżując po Ukrainie, Mongolii i dalekim Tybecie.

                  Co Ojciec Jan Grande-Majewski sądzi o mleku i kefirze:

„Gdy przychodzi do mnie pacjent, to ja prócz ziółek i wszystkich zaleceń, piszę na recepcie bezwarunkowo jadać 8 razy dziennie i pić często mleko.
Mleko potrafi oczyścić żołądek z narzucanej żółci i zneutralizować nadmiar kwasu solnego. Jeżeli mamy z żółcią porządek, nie mamy nerwicy żołądka. Ale jeśli jadamy często wywary z mięsa, gdzie jest masa kwasów tłuszczowych nasyconych,
które bardzo łatwo łączą się z cukrem rafinowanym i produkują bezpośrednio, już w torbie żołądka, cholesterol to wtedy mamy problemy z zarzucaniem cholesterolu do wszystkich naszych naczyń krwionośnych i pozostawiania go w dużej ilości w naszej wątrobie.
Do usunięcia cholesterolu z organizmu koniecznie potrzebna jest duża dawka wapna. Musimy je spożywać bez przerwy. Nasz system kostny posiada przeciętnie 16 kg wapna, a bardzo łatwo je tracimy na korzyść serca. Serce, jeżeli nie dostanie wapna z mlekiem, z serem, to ukradnie sobie wapno z kości. Nie może pracować bez soli wapnia rozpuszczonych w krwioobiegu. Jak samochód nie pociągnie bez oleju napędowego, tak samo serce nie pociągnie bez litra mleka na dobę. I mamy na starsze lata problemy z kośćmi, zwyrodnieniami kostnymi i reumatycznymi sprawami, mamy słabnące serce, przedwczesną starość, zmęczenie ogólne, spowodowane brakiem szacunku dla mleka i przetworów mlecznych.Wracam znowu do Syberii obserwowałem tam Mongołów i Kirgizów, u których panował jeszcze „wiek XIX”. Oni mieli rzeczywiście więcej lat niż Mojżesz. To nie przesada, 90 proc. ludzi starych przekraczało wiek 110, 115 lat i byli zupełnie sprawni. Tam 70 lat, to dopiero wiek średni. Ale oni nie znają oranżady, wina, cukru, (do naszych czasów o cukrze nic nie wiedzieli). Piją po 5 litrów mleka przeciętnie albo ajran takie specjalne mleko azjatyckie przerobione ze zwykłego mleka.Kwas mlekowy w tym ajranie jest antytoksyną dostarcza bardzo dużej ilości wapna do krwioobiegu. Dlatego serce ma pełną możliwość spalania wapna. Nie męczy się, nie nakazuje małym krwinkom czerwonym, aby kradły wapno z kości. Przeciwnie, nadmiar wapna transportowany przez czerwone krwinki idzie jako forma regenerującego budulca do kości. Przy tym jeszcze piją czysta wodę z krzemem. Tam, w ziemi krzemu jest dużo. Wszystko razem usuwa z organizmu wszelkie formy gnilne bakterii, a część wapna w postaci nadmiaru tego wypitego mleka, wyrzuca z masami kałowymi cholesterol. Jeżeli chcemy komuś obniżyć cholesterol, powinniśmy w pierwszym rzędzie podawać mu duże ilości kwaśnego kefiru. Cholesterol spadnie w ciągu paru tygodni do zupełnej normy i jeszcze zostaną usunięte miękkie złogi wapna, które już poosiadały na naszych tętnicach, żyłach i na zastawkach.
Jeżeli prowadzimy oszczędne w mleko i sery żywienie, to nigdzie więcej organizm wapna nie znajdzie… Troszeczkę jest tego w jarzynach, ale w bardzo nikłej ilości. I z biegiem lat mamy kości odwapnione do tego stopnia, że są dziurawe jak stary pumeks. Serce sobie nie podaruje, pracować bez wapna nie może, dlatego że musi jednak bez przerwy tę krew transportować nie może pozwolić sobie na luksus zasłabnięcia, bo wtedy kaput! Serce współpracuje z mózgiem, musi jakoś sobie radzić.
Mózg nakazuje jakimiś, tajemniczymi dla nas, bioprądami, czerwonym krwinkom, by jak małe mrówki, płynęły do kości, z kości wydziobywały miękkie wapno i niosły do serca. Po drodze gubią wapno na zastawkach żylnych i tętniczych. Krwinki, te które ratują serce, są przyczyną miażdżycy typu wapniowego. Nazywają się wapniakami. Tracimy pamięć, mamy zimne nogi, bolące pięty, czasem pękające, odciski na nogach, zaczynamy źle się czuć, bolą nas ramiona. Wiadomo, zaczyna się odwapnienie kości. Kark boli, gdy kręcimy głową na lewo, na prawo chrupie, trzeszczy. Wszystko zaczyna się psuć.
Konieczne jest wapno, bez tego żyć nie można. Mleko nie wszystkie organizmy przyjmują w normalny sposób. Są takie choroby, w których mleko może zaszkodzić, np. chorym na trzustkę. Trzustka nie znosi słodkiego mleka i wtedy trzeba pić kwaśne, najlepiej gdyby to był kefir. Bo kefir to nie jest zwykłe mleko. To jest mleko takie nietypowe. Nazywa się kefir, bo francuski uczony nazwiskiem Kefir, był w Tybecie w XIX wieku i tam u Mongołów podpatrzył, jak oni zeskrobywali dziwny śluz ze ściany jaskini, dodawali to do mleka, które bardzo się zsiadało. Miało taki specyficzny smak. Zauważył, Że po tym mleku bardzo dobrze się czuje jego przewód pokarmowy. Przyjechał do Francji zbadał to bliżej pod mikroskopami i okazało się, Że to nie śluz, ale rodzaj grzyba skalnego. Grzybki kefiru zakwaszając mleko, polują na bakterie. Ponieważ odżywiają się bakteriami gnilnymi, polując, oczyszczają mleko z wszelkich brudów.
Druga sprawa rozwijając się w tym mleku wytwarzają mlekowy kwas chemiczny odwrotnie złożony, który tak potrafi oczyścić nasz organizm, że nawet trupi jad rakowy usuwają. Jeżeli ktoś choruje na raka i pije 3 razy dziennie kefir po pełnej szklance,
to ma o połowę toksyn rakowych mniej w swoim krwioobiegu. Tak bardzo ważna to substancja. A gdy grzybki kefiru wypijemy z mlekiem, to robią one w naszym żołądku, w kiszkach, to co robiły w garnku mleka polują na wszystkie bakterie dla nas niepotrzebne wymordują je tak dokładnie, że nie pozostanie ani jedna paskudna bakteria, która przyniosłaby nam szkodę. Dlatego w każdym domu powinien być specjalny garnek do zakwaszania kefiru. Wczorajszym kefirem jutrzejszy. Mleko trzeba gotować na wolnym ogniu pół godziny, Żeby sobie trochę odparowało, ale w ciemnym garnku (i żeby mleko nigdy nie stało na słońcu). Do tego ugotowanego, już chłodnego mleka wlać dwa litry kefiru (na 80 osób), przykryć pokrywką, postawić w ciepłym miejscu i na drugi dzień, na wieczór kasza gryczana, nawet ze skwarkami i do tego po szklance kefiru. Nie ma żadnego problemu trawiennego wszyscy będą zdrowi. Jeżeli mamy osłabiony system nerwowy a nie potrafimy go sobie poprzez dobrą kuchnię, naturalnym i dobrym wyżywieniem doprowadzić do porządku to jesteśmy niecierpliwi, mamy skaczące ciśnienie, czasem apatia przychodzi, wstajemy rano z niechęcią i bez przerwy, mimo woli, zarabiamy na kłopotliwą sytuację rozliczeń z Panem Bogiem. Ale gdy najemy się dwa razy w tygodniu grochu, kaszy gryczanej, raz w tygodniu fasolówki, popijemy codziennie litrem mleka, zjemy 5 dkg sera, główkę cebuli, to nie ma na nas siły. Starość nie przychodzi, kości nas nie bolą. Kładziemy się spać kiedy trzeba, wstajemy, kiedy trzeba. żeby nam nawet ktoś nadepnął na palec, to się śmiejemy, zamiast kląć. I żebyśmy nawet nie chcieli, to do nieba pójdziemy. Znam tysiące wypadków, że ludzie przez całe lata nie jedli tych podstawowych  starosłowiańskich potraw. Po wizycie u mnie, nie mieli w pierwszej chwili zaufania czy będą mogli tak się zacząć odżywiać. Ale w końcu próbują. Po trzech miesiącach przyjeżdżają z radością, wyniki doskonałe".

 

zakład: 18 443 21 29
hurtownia: 18 441 68 82